Nawet inni ludzie, którzy na co dzień nie preferują zakupów posiadają prywatne ulubione sklepy, z czymś co ich interesuje. Kiedy przychodzą tam coś nabyć, spędzają znacznie więcej czasu przyglądając się wystawom niż chcieliby się przyznać. Oprócz przypadkami zakupoholików, ich entuzjazmu nie wzbudzają popularne markety i sklepy z ubraniami, a w wielu wypadkach niewielkie sklepiki dla hobbystów. Sklep wędkarski, modelarski, z militariami lub porcelaną – wszystkie one przyciągają nawet tych, którzy, na co dzień mają inne zainteresowania. Na wystawie są małe, rzadko widoczne preferencje. Ktoś chciałby złowić wielką rybę, ktoś inny poczuć się jak łowca krokodyli. Przedmioty w sklepie pobudzają ich wyobraźnię, ale nie koniecznie skłaniają do zakupu. Są jakby katalizatorami marzeń i wręcz kupione, lądują w pewnych sytuacjach na półce, aby przypominać, że dom i praca to nie wszystko. Takie sklepiki z marzeniami są jednak coraz rzadsze. Wypierają je sieciowe giganty i marketing internetowa. Ta ostatnia ma jedna szansę przywrócić marzenia zakupom. Być może już niedługo będziemy się poruszać po wirtualnych, urządzonych za smakiem sklepikach?